Lew Judy - V Męska Pielgrzymka do św. Józefa
„Przestań płakać: Oto zwyciężył Lew z pokolenia Judy” - cytat z Apokalipsy św. Jana jest hasłem wspólnoty mężczyzn Lew Judy, przybyłej w niedzielę w V Męskiej Pielgrzymce do św. Józefa.
– Misją dorosłych mężczyzn skupionych we wspólnocie i tych, którzy dołączają do niej przy okazji pielgrzymki, jest wzmacnianie fizyczne, psychiczne, a przede wszystkim duchowe. Tak, by poprzez męskość zbliżać się do Boga, służąc innym ludziom, poznając i przezwyciężając samych siebie, panując nad sobą, by w Bożej wolności żyć pełnią serca.
Krzewienie męstwa i męskości to droga do służenia innym: „By dzięki temu kobiety, dzieci i Kościół dla których jesteśmy, mogli na nas liczyć i doświadczać prawdziwej Miłości; by osoby, które spotkamy na naszej drodze, mogły zaznawać dobra. Pragnieniem naszych męskich serc jest dojść do Królestwa, które On nam obiecał wraz z tymi, których nam powierzył”.
Zwieńczeniem pątniczej drogi była Msza święta w Bazylice św. Józefa w Kaliszu. Do sanktuarium, podążało 30 mężczyzn w małych grupach, promienistymi trasami z różnych miejsc Polski. Minimalny dystans, który drużyny miały do przebycia wynosił 100 km, jednak niektóre grupy maszerowały nawet ponad 200 km. Specyfiką tej pielgrzymki są jej dosyć rygorystyczne założenia:
Pielgrzymka w której biorą udział wyłącznie mężczyźni?
Pielgrzymka z noclegami pod gołym niebem?
Pielgrzymka bez hałasu tego świata?
Pielgrzymka, która jest wędrówką?
Męska pielgrzymka!
Po Eucharystii nastąpił Akt zawierzenia mężczyzn św. Józefowi. Następnie, tradycyjnie już, przed wejściem do świątyni wszyscy pielgrzymi we wspólnym kręgu, z całym ekwipunkiem na plecach wykonali 10 pompek. Nim wyruszyli w powrotną podróż do swoich bliskich, podczas wspólnego posiłku wymieniali się doświadczeniami i przeżyciami z pielgrzymiego szlaku, planując przyszłoroczne odwiedziny u św. Józefa.